niedziela, 4 października 2015

Paprykarz szczeciński.

Oj, coś dawno mnie tu nie było... ale znowu jestem... i to dzięki przemiłemu koledze Janiczkowi... bo to on, po raz kolejny, zainspirował mnie do działania... kilka dni temu zobaczyłam na jego zdjęciu PAPRYKARZ WŁASNEJ ROBOTY... o rety, przecież to zawsze (jeszcze od czasów zamierzchłej komuny) było moje ulubione żarełko... tylko, że sama nigdy nie robiłam... zawsze kupowałam... otwierałam puszkę i pałaszowałam łyżeczką... bo tak (bez pieczywa) najlepiej mi smakuje... a teraz mam własnej produkcji i uczciwie powiem: przepyszny jest........!! :D :D

















Składniki:
  • 2 makrele (obrane z ości i ze skóry)
  • 2 woreczki ryżu
  • 1 duża cebula
  • 2 marchwie
  • kilka ząbków czosnnku
  • 1 łyżeczka ostrej papryki
  • 2 łyżeczki papryki słodkiej
  • 2 łyżeczki sosu sojowego
  • sól
  • pieprz
  • cukier
  • kilka liści laurowych
  • kartonik przecieru pomidorowego (zwanego też pulpą)
  • 6 łyżeczek pomidorowego koncentratu
  • oliwa do smażenia
  • szklanka wody (do ewentualnego podlania)



Ryż ugotować w osolonej wodzie.


















Cebulę i czosnek posiekać i podsmażyć na oleju, dodając troszkę soli i cukru. Uważać aby się nie zbyt mocno nie przypiekło, bo czosnek zgorzknieje !!


















Marchew zetrzeć na tarce jarzynówce.


















Do podsmażonej cebuli dodać obie sproszkowane papryki oraz liście laurowe. Podsmażyć lekko, cały czas mieszając, aby się nie przypaliło.


















Teraz do cebuli dorzucić utartą marchew. Dokładnie wymieszać i chwileczkę smażyć




.













Dodać koncentrat i przecier pomidorowy, sos sojowy, sól, pieprz i cukier do smaku. Wymieszać i ewentualnie podlać wodą. Dusić ok. 15 minut, mieszając co jakiś czas.


















Po upływie kwadransa dodać ugotowany ryż i obrane makrele. Wymieszać bardzo dokładnie i jeszcze chwileczkę dusić. Spróbować i (jeśli trzeba) dodać sól, pieprz, cukier. Wyjąć liście laurowe i zostawić do całkowitego wystygnięcia.
(niestety... moja patelnia okazała się zbyt mała... i na tym końcowym etapie musiałam wszystko przerzucić do garnka... następnym razem paprykarz będę robiła w rondlu do pieczenia mięs :P)


















Zimny paprykarz przełożyć do mniejszych pojemniczków, a potem już tylko: jeść... jeść... jeść...!! :D

                                      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz