
Aby uniknąć znanych chyba wszystkim "wzdęciowych sensacji" pod koniec gotowania sypnęłam do gara sporo suszonego majeranku.
Koniecznie muszę też zapamiętać podpowiedź koleżanki Halinki:
"....żeby nie wzdymała, to trzeba ją zagotować.....wylać wodę, jeszcze raz nalać i ugotować."
Haluś, dziękuję!! To się sprawdza!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz